Kupując mieszkanie, należy wziąć pod uwagę wiele czynników. Najczęściej najważniejsza jest dla nas lokalizacja oraz cena nieruchomości. Na dłuższą metę na pierwszy plan wysuwają się jednak dobre relacje z sąsiadami. Osiedlowy spokój i poczucie bezpieczeństwa to dla nas wręcz priorytet.
Badania pokazują, że relacje sąsiedzkie w Polsce potrafią być serdeczne, a ludzie czują potrzebę nawiązywania kontaktów z osobami mieszkającymi nieopodal. Niemal codziennie powstaje szereg oddolnych inicjatyw społecznych, które mają za zadanie kształtować pozytywne relacje sąsiedzkie i integrować mieszkańców dzielnicy lub wybranego osiedla.
Jednym z najważniejszych czynników sprzyjającym budowaniu trwałych relacji sąsiedzkich jest przyjazna przestrzeń okolicy. Mowa tu o terenach zielonych i infrastrukturze wybudowanej przez dewelopera. Na te elementy wskazało w badaniu fundacji UAM ponad 90 proc. wszystkich ankietowanych. Do nawiązywania relacji potrzebne jest więc odpowiednie miejsce. Warto zaznaczyć, że według respondentów incydentalne spotkania na schodach czy w windzie absolutnie nie integrują mieszkańców. Kurtuazyjne „dzień dobry” na klatce schodowej po prostu nie wystarcza, aby kogoś dobrze poznać i polubić. Dobrymi miejscami do pogłębienia relacji międzysąsiedzkich są natomiast tzw. kluby sąsiedzkie oraz osiedlowe ogrody. To właśnie tam potrafią się nawiązać wartościowe znajomości. Deweloperzy zdają sobie sprawę z tego i starają sprostać tym oczekiwaniom. Tworzą więc przestrzeń, w której mieszkańcy razem będą mogli rozmawiać, wymieniać się spostrzeżeniami na tematy osiedla i po prostu miło spędzać czas w swoim towarzystwie.
Korzyści płynących z utrzymywania pozytywnych relacji sąsiedzkich jest wiele. Należą do nich m.in. pomoc w odebraniu paczki, opieka nad dziećmi, przyjazna atmosfera, a także, być może najważniejsze – poczucie bezpieczeństwa. Jeśli mamy wokół siebie osoby zaufane, które darzymy pewną sympatią, to znacznie lepiej nam się mieszka. Dla przykładu: wyjazd na wakacje za granicę nie musi przysparzać stresu związanego z rozmyślaniem na temat tego, co dzieje się z mieszkaniem. Wystarczy poprosić sąsiada o pilnowanie go pod naszą nieobecność i ewentualne raportowanie o zauważonych problemach. Możemy go również poprosić o podlanie kwiatów czy zaopiekowanie się zwierzęciem. Reguła wzajemności zawsze działa i możemy się tak dobremu sąsiadowi odwdzięczyć, jeśli tylko zajdzie potrzeba. W taki sposób buduje się sąsiedzka solidarność.
Nie można zapomnieć o kwestii budowania dobrej wspólnoty osiedlowej. Od niej przecież zależy, jak mieszkańcy będą sobie radzić z codziennymi problemami oraz podejmowaniem wspólnych decyzji dotyczących osiedla. Jeśli grupa sąsiadów zna swoje potrzeby i potrafi ze sobą współpracować, to dużo łatwiej będzie im podjąć konstruktywne decyzje, mając na uwadze swoje wspólne dobro. Jeśli jednak wszyscy się od siebie izolują, to w efekcie nie czują ze sobą żadnej większej więzi. Ciężej jest wtedy o mobilizację w obliczu wyzwania, a odpowiedzialność rozkłada się w taki sposób, że każdy liczy na zmiany, ale nikt nie chce wprowadzać ich w życie. To mało korzystna perspektywa.
Bartłomiej Rzepa zauważa wśród mieszkańców tendencję do zacieśniania relacji ze swoimi sąsiadami. Czasy wzmożonego zainteresowania klientów ogrodzonymi osiedlami i społeczną izolacją wydają się być już za nami. Obecnie obserwuję wśród klientów potrzebę powrotu do osiedli, gdzie sąsiedzi się dobrze znają, pomagają sobie nawzajem i czuwają nad wzajemnym bezpieczeństwem swoim i innych – tłumaczy Bartłomiej Rzepa.
Podobnie uważa Witold Indrychowski ze spółki Merari: Osobiście jestem zdania, że największą barierą do zaistnienia takich serdecznych relacji jest pewna rotacja mieszkańców w miejscach, gdzie wiele lokali przeznaczona jest na wynajem. Studenci na przykład rzadko poznają się z mieszkańcami na tyle, by zaangażować się w życie wspólnoty. Z osiedla robi się więc pewnego rodzaju hotel. W naszej inwestycji Śliczna 36i6 rozwiązaniem problemu częstego wymieniania się lokatorów jest projektowanie mieszkań przeznaczonych specjalnie do długoletniego zamieszkania. Są one rzadko kupowane w celach inwestycyjnych – twierdzi.