Osiedla, domy jednorodzinne, placówki edukacyjne, galerie handlowe, restauracje i teatry – budynki otaczają nas z każdej strony. Tym samym architektura przyszłości tworzona przy wciąż rosnącej liczbie ludności i jednocześnie coraz bardziej ograniczonej dostępności przestrzeni wymaga kreatywności, praktyczności i umiejętności szybkiego myślenia. Przekonali się o tym uczestnicy konkursu „25h Farmer” organizowanego przez Ideas Forward. Pierwsze miejsce wraz z Yaroslavem Panasevychem zdobyła Julia Sierpień – 22-letnia studentka Politechniki Krakowskiej.
W rozmowie z nami zdradza, jak jej zdaniem będzie wyglądać architektura przyszłości, dlaczego w projektowaniu warto być odważnym oraz czy istnieją takie architektoniczne rozwiązania, które pomogą stolicy Małopolski w walce ze smogiem.
Podeszliśmy do tego zadania bardzo buntowniczo, w zasadzie nieco odrywając się od tematu. Nie chcieliśmy projektować wertykalnej farmy w 24 godziny. Skupiliśmy się na człowieku i na jego aktualnych problemach, na tym, czego ludzie potrzebują i z czego korzystają. Osoby żyjące w mieście mają albo swoje podwórka, na które i tak nie można było wychodzić w czasie pandemii, albo balkon i parapet. Dlatego stwierdziliśmy: połączmy te balkony z ogrodami i stwórzmy taką przestrzeń, która nie tylko będzie służyła uprawie roślin, ale i tworzeniu wspólnoty.
Zamiast dużego gospodarstwa mamy małą farmę na balkonie, która może jednak zwiększać swoją przestrzeń. W zależności od potrzeb – trzy lub czterokrotnie. Umożliwia to specjalny układ hydrauliczny opierający się na metalowej konstrukcji. Łączenie balkonów z sąsiednimi zwiększa powierzchnię ogrodów, pozwala cieszyć się zielenią bez wychodzenia z domu i nawiązywać kontakty z innymi ludźmi. Architektura przyszłości musi dostosowywać się do zmian klimatu. Cieszymy się, że właśnie tak oderwana od innych projektów idea została wyróżniona.
Myślę, że jest to w obecnych czasach jest to konieczne. Tworzenie architektury zgodnie z zasadami zrównoważonego projektowania jest krokiem w stronę dbania o środowisko. Niebawem mają wejść również nowe przepisy dotyczące budynków, a dokładnie kwestii ich energooszczędności oraz jakości materiałów budowlanych. Tym samym nasze pokolenie jest zobowiązane do tego, aby działać w duchu idei smart city.
Przede wszystkim warto skupić się na tym, dla kogo się to projektuje. Przestrzeń musi być dostępna, komfortowa i bezpieczna, zwłaszcza dla osób starszych, niepełnosprawnych i dzieci. Absolutnie nie można dopuszczać do tego, by architektura wykluczała kogoś ze społeczeństwa. Warto pomyśleć o jakiejś nowej lub już istniejącej tożsamości miejsca, w którym coś budujemy.
Jest to albo historia danego miejsca, która wpływa na to, jak dany teren odbieramy, albo coś, co dopiero spowoduje, że mieszkańcy zaakceptują to miejsce. Za granicą, chociażby w Kopenhadze czy Malmö przeprowadza się już badania dotyczące tego, jak szybko dana społeczność jest w stanie niejako przyjąć przestrzeń publiczną, park czy budynek. Natomiast w Polsce dopiero wprowadza się zagadnienia, tj. konsultacje społeczne, które sprawiają, że mieszkańcy sami przyłączają się do tworzenia przestrzeni.
Wydaje mi się, że w obecnych czasach każdy ma swoją wrażliwość estetyczną, swoją oryginalną koncepcję wykonania i to modyfikuje się w zależności od pokolenia. Ciężko stwierdzić, czy faktycznie jakieś trendy architektoniczne są niepowtarzalne i nie ulegają żadnym zmianom. Każdy szczegół dodany przy tworzeniu projektu sprawia, że staje się on czymś innym. Ja staram się dopasować wszystkie formy, które projektuję, do miejsca, w jakim mają się potem znaleźć. Będąc studentem, można eksperymentować i bawić się formą, nie skupiając się specjalnie na prostocie wykonania. Niektórzy kurczowo trzymają się minimalistycznych projektów, łatwych brył – jest w tym coś dobrego. To jest ich sposób postrzegania przestrzeni. Można łączyć i dynamizm, i minimalizm – w architekturze wszystko da się dziś zrobić.
Uwielbiam ją! Wydaje mi się jednak, mimo iż zmienia się to na przestrzeni lat, że wciąż brakuje tu zieleni. Niektóre organizacje czy miejscy aktywiści dbają o to, aby ta zieleń została i aby nie przeznaczać jej pod kolejne budynki. Mało jest takiej przestrzeni, zwłaszcza przeznaczonej dla dzieci. Przy czym ocenianie miejskiej zabudowy jest szalenie trudne, bo to mocno wiąże się z polityką.
Razem z Yaroslavem myśleliśmy o tym, aby ludzie dzięki naszemu projektowi mogli się łączyć, mogli za pomocą systemu albo mieć przestrzeń na własność, albo ją rozbudować. Mieszkańcy buntują się dziś przeciwko ograniczaniu terenów zielonych, więc forma upraw na balkonie jest mimo wszystko dobrą alternatywą. Istnieje bardzo dużo takich inicjatyw, sama jestem fanką różnych roślin, wymieniam się sadzonkami i widzę, że ludzie chętnie zakładają swoje domowe ogródki. Tym bardziej w dobie pandemii.
Musimy dostosować się do problemów, które przed nami stoją. W Polsce smog występuje głównie w sezonie grzewczym, więc przystosowanie budynków jest tu bardzo istotne. Oczywiście urbanistyka, lokalizacja miasta, jego przewietrzanie – wszystkie te czynniki mają swój wpływ na jakość naszego powietrza. Działalność architekta to jedno, a podejście mieszkańców to drugie. To oni muszą korzystać z tych proekologicznych rozwiązań. Natomiast jeśli chodzi o wynalazki, tj. zielone dachy czy ściany, to na pewno są one trudniejsze w wykonaniu, zwłaszcza gdy mówimy o dużej skali realizacji. Ale trzeba przyznać, że wyglądają bardzo zjawiskowo.
Tu chyba chodziło właśnie o te eksperymenty, o zabawę bryłą, o wprowadzanie do przestrzeni nieoczywistych rozwiązań. Jury oceniło mnie na podstawie złożonych prac, wśród których były projekty domu jednorodzinnego, wertykalnej farmy, browaru, fortu w Zielonkach czy obiektu użyteczności publicznej w Wieliczce. Przy ich tworzeniu dopełniłam lub wraz z współautorami dopełniliśmy wszelkich starań, by stworzyć indywidualny charakter tych budynków stanowiących połączenie formy, kolorów, materiałów, światła z funkcjonalnością i ergonomią. Po prostu staram się unikać banałów.