Jak osiągnąć sukces? To pytanie, jakie wielu sobie zadaje. Wpływa na niego bowiem wiele czynników i brak jednej recepty. Choć nie na wszystkie mamy wpływ, możemy pracować nad tym, co jesteśmy w stanie kontrolować. Jak się okazuje, jedną z ważnych cech, które pomagają osiągać wyznaczone cele, jest umiejętność odraczania gratyfikacji. Warto ćwiczyć ją już od najmłodszych lat.
Wielu rodziców marzy o tym, by w przyszłości ich dzieci miały własne mieszkanie i jest gotowych pomóc im w tym na różne sposoby. Dlatego część osób odkłada oszczędności, by kiedyś przekazać je dziecku w drodze darowizny lub przeznaczyć na zakup odpowiedniego lokalu. Inna opcja to pomoc w uzyskaniu kredytu hipotecznego – rodzice z długim stażem pracy, stabilną umową i regularnymi dochodami często są lepiej oceniani przez banki niż młode osoby, które dopiero rozpoczynają swoją ścieżkę zawodową. Z drugiej jednak strony często zamiast dawać komuś rybę, lepiej podarować mu wędkę i pomóc dziecku zdobyć takie kompetencje, dzięki którym wzrosną jego szanse na to, że w przyszłości będzie mogło samodzielnie kupić mieszkanie.
W czasach gwałtownych zmian na rynku pracy niczego nie można być pewnym. Wiele zawodów, bez których kiedyś trudno było wyobrazić sobie życie, dzisiaj odchodzi w przeszłość. Za to pojawiają się nowe, często związane z aktualnymi osiągnięciami technologicznymi. Dlatego samo wykształcenie i doświadczenie związane z konkretnym zawodem to za mało, by czuć się bezpiecznie na rynku pracy. Na znaczeniu zyskują za to cechy charakteru, które pozwalają dostosować się do następujących zmian i radzić sobie w różnych sytuacjach, elastycznie wykorzystując swoje mocne strony. Jak pokazują badania, jedną z umiejętności, które mogą zadecydować o życiowym sukcesie, jest umiejętność odraczania gratyfikacji.
W latach 60. ubiegłego wieku przeprowadzono eksperyment, któremu poddano grupę przedszkolaków. Każde z dzieci stanęło przed wyborem – mogło od razu zjeść wybrany przez siebie smakołyk albo zostać z nim sam na sam w pustym pokoju i siedząc na krześle, zaczekać kilkanaście minut. Jeżeli udało im się wytrwać i nie zjeść smakołyku od razu, po określonym czasie do pokoju wchodził badacz i wręczał im drugi smakołyk. Jeśli dziecko podjęło próbę, ale po chwili chciało zrezygnować z czekania, mogło zadzwonić dzwonkiem. Wtedy dorosły przychodził wcześniej, jednak wówczas dziecko otrzymywało tylko jeden smakołyk, a nie dwa.
Jak można się domyślić, części dzieci udało się dotrwać do końca i otrzymać podwójną nagrodę, innym nie. Byli i tacy, którzy od razu zdecydowali się na zjedzenie smakołyku, rezygnując z pomnożenia przekąski. Te dzieci, którym się udało, stosowały różne metody, by pomóc sobie w osiągnięciu celu. Część z nich odwracała swoją uwagę od smakołyku, np. bawiąc się czy śpiewając piosenki. Inne przedszkolaki wyobrażały sobie, że zjedzenie smakołyku jest niemożliwe, np. udawały, że nie jest on prawdziwy. Jeszcze inne starały się wyciszyć swoje emocje i myśleć o słodyczach w sposób racjonalny, koncentrując się np. na ich wyglądzie czy kształcie, a nie na uczuciach, które wiążą się z ich smakowaniem.
Po latach sprawdzono, jaki jest los dzieci, które kiedyś wzięły udział w eksperymencie, nazwanym później „testem Marshmallow” od nazwy słodkich pianek. Przebieg i wyniki badań dokładnie opisał Walter Mischel w książce „Test Marshmallow. O pożytkach płynących z samokontroli”. Okazało się, że osoby, które w dzieciństwie potrafiły poświęcić natychmiastową nagrodę dla większego zysku w przyszłości, później wytrwale dążyły do celu, zdobyły wyższe wykształcenie, miały niższy wskaźnik masy ciała, umiały lepiej radzić sobie ze stresem i problemami interpersonalnymi, osiągały lepsze wyniki podczas ważnych testów w szkole. Cechowało je też wyższe poczucie własnej wartości.
Walter Mischel twierdzi, że choć niektóre osoby mają większą zdolność do samokontroli niż inne, nie jest to wyłącznie cecha wrodzona. Można się jej nauczyć. Podpowiada również w jaki sposób rodzice mogą pomóc dzieciom wypracować umiejętność odraczania gratyfikacji. Według niego kluczowe jest minimalizowanie stresu już podczas ciąży i w pierwszych latach życia dziecka. Warto także pokazywać dzieciom, że w różnych sytuacjach mogą dokonywać wyboru, a także że ich decyzje pociągają za sobą pewne konsekwencje. Należy stawiać przed nimi różnego rodzaju zadania o rosnącym stopniu trudności i wspierać dzieci w ich wypełnianiu. Trzeba im pozwolić także na samodzielne działanie. Kiedy spotka je niepowodzenie, należy pokazywać, że to również jest część życia. Mimo trudności nie warto się zniechęcać, ale wytrwale dążyć do celu.
Rodzice powinni doceniać nie tylko efekty pracy swoich dzieci, ale i wysiłek, jakie w nią wkładają. W całym tym procesie nie chodzi tylko o słowa, ale o dawanie przykładu własnym zachowaniem. Dzieci uczą się przede wszystkim przez obserwację. Ważne jednak, by ćwicząc swój charakter, zachować umiar. Życie z nadmiarem odraczania gratyfikacji może być równie smutne jak życie, w którym jest go zbyt mało. Największym wyzwaniem dla każdego z nas – nie tylko dla dziecka – może być rozstrzygnięcie, kiedy należy czekać na więcej słodkich pianek, a kiedy warto zadzwonić i cieszyć się nagrodą. Jeżeli jednak nie nauczymy się czekać, to nie będziemy mieli takiego wyboru – podkreśla Walter Mischel.
Anna Bruzda