Mimo trwającej pandemii nieruchomości inwestycyjne nie traciły wiele na popularności. Według różnych źródeł liczba lokali kupowanych z przeznaczeniem tylko na wynajem zmniejszyła się o około 1 pkt procentowy. Tymczasem, jak wiemy, rynek najmu stracił sporą część klientów.
Klienci nadal najczęściej kupują małe mieszkania, do 35 metrów kwadratowych, najchętniej kawalerki. Coraz chętniej znajdują nieruchomości inwestycyjne na rynku pierwotnym, a nie wtórnym. Ocenia się, że około 20 procent zakupów w sektorze mieszkaniowym ma charakter inwestycyjny. Oczywistą rzeczą jest, że mniejsze mieszkania to zawsze niższy próg finansowy wejścia w inwestycję, a docelowo niższa cena za całość, przy czym nie można mylić tego z ceną za metr kwadratowy. Przy małych lokalach w Krakowie są to nawet dwucyfrowe kwoty (w zależności od lokalizacji).
Inwestorzy kupujący pod wynajem coraz częściej kupują nowe mieszkania, bo wiąże się to z nowymi rozwiązaniami podczas budowy. Natomiast dzięki pięcioletniej rękojmi dewelopera unika się kosztów wynikających z napraw w lokalach z rynku wtórnego.
Pod inwestycję chętnie wybierane są duże miasta takie jak Kraków, Wrocław, czy Warszawa. Z kolei ze względu na pandemię atrakcyjne są również lokalizacje turystyczne. Na południu Polski są to tradycyjnie góry, a na północy – bałtyckie wybrzeże.
Nadchodzące zmiany rynkowe oraz dopłaty rządowe na kupno mieszkań (Polski Ład) mogą spowodować, że rynek inwestycyjny będzie inaczej wyglądał w kontekście zakupów większych mieszkań w celu dalszej ich odsprzedaży.