Ubiegły rok upłynął nam pod znakiem pandemii. Jej konsekwencje bez wątpienia miały ogromny wpływ na wszystkie gałęzie gospodarki, w tym również na mieszkania w Krakowie. Największe zmiany zaszły na rynku najmu i były one wynikiem obostrzeń, które zostały wprowadzone w przeciągu ostatnich miesięcy.
W 2020 r. najwyższe ceny na krakowskim rynku najmu zanotowano w I kwartale. Natomiast z upływem kolejnych miesięcy stawki sukcesywnie się zmniejszały. Różnica między średnią ceną mieszkania na wynajem w I, a IV kwartale 2020 r. wyniosła 300 zł. Porównując dane wartości rok do roku, otrzymujemy 1,4 proc. spadku. To z kolei oznacza, że lokale mieszkalne przeznaczone na wynajem były w 2020 r. średnio o 25 zł tańsze niż w 2019 r. Obniżenie stawek przez wynajmujących było podyktowane chęcią pozyskania najemców, którzy w związku z licznymi obostrzeniami wyjeżdżali z Krakowa. Największy odsetek w tej grupie stanowili studenci.
Sytuacja pandemiczna doprowadziła do zjawiska, w którym osoby mieszkające w kawalerkach postanowiły zamienić je na mieszkania dwupokojowe, podnosząc tym samym swój standard życia. Ich główną motywacją były kwestie finansowe. Wynikało to z faktu, iż ceny za wynajem kawalerki wzrosły o 2 proc. w skali roku. Z kolei cena lokali dwupokojowych nie uległa zmianie. W 2020 r. w stosunku do roku poprzedniego, więcej trzeba było też zapłacić za wynajem mieszkania trzy-, cztero- i pięciopokojowego – odpowiednio o 2,7 proc., 6 proc. i 6 proc.
Pandemia nie zatrzymała jednak dynamiki wzrostu cen sprzedaży lokali mieszkalnych. W ubiegłym roku cena za mieszkanie w Krakowie zwiększyła się bowiem średnio o 6,43 proc. Ponadto IV kwartał 2020 r. był czasem najwyższych stawek w przeciągu ostatnich dwóch lat. Natomiast pod kątem ceny za mkw. sytuacja nie jest już tak jednoznaczna. W przypadku mieszkań z mniejszą liczbą pokoi stawki wzrosły średnio o 3,61 proc. r/r, ale równocześnie za 1 mkw. mieszkania pięciopokojowego należało zapłacić o 18 proc. mniej niż przed rokiem.
W związku z powyższym można wysnuć wniosek, że pandemia nie miała jednoznacznie negatywnego wpływu na krakowski rynek sprzedaży. Należy jednak pamiętać, że rynek ten reaguje wolniej na zmiany gospodarcze i konsekwencje mogą być widoczne dopiero w późniejszym okresie.