Porzekadło ludowe głosi, że w życiu pewna jest tylko śmierć i podatki. To pierwsze z pewnością jest dla nas nieuchronne i na tej płaszczyźnie – co do zasady – traktowani jesteśmy jednakowo. Ale to drugie nie zawsze dotyczy każdego. Przykry obowiązek oddania Cesarzowi należnej mu daniny zależy bowiem od rodzaju podatku, a w szczególności przedmiotu i podmiotu opodatkowania. Zasada, że każdy z nas prędzej czy później uda się na łono Abrahama, nie podlega przy tym corocznym nowelizacjom. Jak zaś jest z podatkami – każdy widzi. Zastanówmy się zatem, w jakim stopniu zmieni się podatek od nieruchomości w 2021 r.
Materię opodatkowania nieruchomości jako takich, reguluje szereg ustaw. Ta o podatkach i opłatach lokalnych kreuje daninę należną m.in. z tytułu własności, samoistnego posiadania nieruchomości lub obiektów budowlanych, użytkowania wieczystego gruntów oraz niektórych form posiadania nieruchomości stanowiących własność Skarbu Państwa lub jednostki samorządu terytorialnego. Natomiast inny rodzaj podatku związany z nieruchomościami dotyczy dochodów uzyskiwanych z tytułu ich zbycia. Materię tę reguluje m.in. ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych.
Z początkiem stycznia zmieniły się górne granice stawek kwotowych podatku od nieruchomości ustalane uchwałą Rady Gminy. Zgodnie z obwieszczeniem Ministra Finansów z 23 lipca 2020 r. (M.P. z 2020 r. poz. 673) stawki te wynoszą:
Ona nie uległa zmianie i w 2021 r. wciąż wynosi 2 proc. ich wartości określonej na podstawie art. 4 ust. 1 pkt 3 i ust. 3-7 ustawy o podatkach lokalnych. Zaznaczyć należy, że finalna wysokość przedmiotowego podatku zależy od uchwały Rady Gminy. Póki co, w 2021 r. nie uległy natomiast zmianie same zasady opodatkowania podatkiem od nieruchomości. W szczególności dotyczy to przedmiotu lub podmiotu opodatkowania. W tym zakresie obowiązują więc dotychczasowe zasady.
Pierwszego stycznia br. weszło w życie 7 nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (PIT). Wprowadzają one szereg nowości, w tym m.in. pojęcie tzw. spółki nieruchomościowej, na które to podmioty nałożono m.in. dodatkowe obowiązki informacyjne i podatkowe. Wątek ten, z uwagi na obszerność i doniosłość regulacji, będzie przedmiotem odrębnego artykułu. Z kolei w kwestii opodatkowania dochodu uzyskanego z tytułu zbycia nieruchomości w 2021 r., na chwilę obecną nie zmieniło się nic. Jest to – o dziwo – smutna wiadomość, zważywszy na pilną potrzebę nowelizacji zapisów tej ustawy. Tyczy się to przynajmniej części dotyczącej tzw. ulgi mieszkaniowej.
Z jej konstrukcji wynika, że podatnicy w ciągu trzech lat od końca roku podatkowego, w którym doszło do uzyskania przychodu z tytułu zbycia nieruchomości, mogą ów przychód pomniejszyć o wydatki poniesione na własne cele mieszkaniowe. Przez to ostatnie rozumie się m.in. wydatki poniesione na nabycie budynku mieszkalnego, jego części lub udziału w takim budynku, lokalu mieszkalnego stanowiącego odrębną nieruchomość lub udziału w takim lokalu, a także na nabycie gruntu, lub udziału w gruncie albo prawa użytkowania wieczystego gruntu lub udziału w takim prawie, związanych z tym budynkiem lub lokalem.
Podsumowując: w przypadku transakcji na rynku wtórnym podatnik ma realny wpływ na to, kiedy dojdzie do faktycznego nabycia nieruchomości. Jednak przy kupnie domu na rynku pierwotnym już niekoniecznie.
Wskutek pandemii niektóre inwestycje deweloperskie doznały opóźnień w realizacji. W efekcie wyodrębnienie lokali i przeniesienie prawa własności może nastąpić później, niż zakładano. Może mieć to przełożenie na możliwość utraty prawa do ulgi mieszkaniowej. W tym bowiem kontekście nieistotnym jest, kiedy podatnik wydatkował pieniądze na zapłatę ceny za nabywany lokal. Decyduje bowiem data podpisania umowy końcowej.
Z publikacji prasowych wynika jednak, że 11 grudnia 2020 r. resort finansów zapowiedział nowelizację. Ma ona umożliwić w takich wypadkach przedłużenie terminu na skorzystanie z ulgi mieszkaniowej. Czy skończy się wyłącznie na zapowiedziach? Poczekamy – zobaczymy.