Wavelo działało w Krakowie przez 9 lat. W 2019 r. firma BikeU będąca jego operatorem podjęła decyzję o szybszym rozwiązaniu umowy z miastem. Wpływ na nią miała kiepska sytuacja finansowa oraz niewielka rentowność przedsięwzięcia. Firma negocjowała z miastem wyższe dofinansowanie, jednak nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. Rowery Wavelo zniknęły więc z krakowskich ulic. W zamian za nie pojawiły się elektryczne hulajnogi. Wielu użytkowników nie było jednak zadowolonych z tej zmiany, a na chaos związany z hulajnogami i brak odpowiednich przepisów dotyczących korzystania z nich zaczęli narzekać mieszkańcy.
Miasto postanowiło więc powrócić do realizacji pomysłu publicznych rowerów, tym razem jednak w odświeżonej formie. Tradycyjne jednoślady mają zastąpić tzw. elektryki. Dlaczego? Rower klasyczny przegrywa komfortem z hulajnogami i jest akceptowalny powszechnie tylko na krótkich odcinkach. Inwestowanie w taki system to tylko odtworzenie Wavelo – przekonuje dyrektor ZTP Łukasz Franek. Era roweru klasycznego już minęła. Większość z nas ma już rower w domu, więc uruchamianie systemu opartego na takim sprzęcie nie ma sensu. Nikogo już do klasyków nie przekonamy, a chodzi nam przecież o zwiększenie udziału rowerów w podróżach po mieście – dodaje. Jest to spora innowacja – do tej pory żadne polskie miasto nie uruchomiło tego typu wypożyczalni.
Głównym założeniem pomysłu jest skłonienie mieszkańców do przesiadki z samochodu na rower. Ma to wpłynąć na zmniejszenie natężenia ruchu w mieście oraz poprawę jakości powietrza. Warto również pamiętać, że zgodnie z dyrektywą unijną, Kraków do 2030 r. powinien osiągnąć neutralność klimatyczną. Zwiększenie udziału rowerów w ruchu miejskim ma w tej kwestii duże znaczenie.
Publiczne rowery elektryczne miałyby być propozycją głównie dla osób mieszkających daleko (powyżej 10 km) od miejsca pracy, zamieszkujących te części Krakowa, do których nie dojeżdża tramwaj (np. Prądnik Czerwony czy Tyniec) oraz ludzi starszych, którym zdrowie nie pozwala na użytkowanie klasycznego roweru. Dzięki temu użytkownicy mogliby pokonywać całą trasę rowerem elektrycznym lub dojeżdżając w okolice centrum, zostawiać go na parkingu P+R, a następnie przesiadać się do pojazdów komunikacji miejskiej.
Rowery elektryczne w Krakowie powinny pojawić się jeszcze przed wakacjami. Na początek będzie ich 1000, choć jeszcze kilka miesięcy temu planowano, by było ich trzy razy więcej. Jeśli pomysł spotka się z aprobatą mieszkańców, miasto dokupi kolejne. Pilotażowy program uruchomiony w październiku 2020 r. na Czerwonych Makach został entuzjastycznie przyjęty przez krakowian. W jego ramach można było bezpłatnie korzystać z 40 elektryków. Czas pokaże, czy równie chętnie będą oni użytkowani rowery odpłatnie. Przedsięwzięcie zostało w 80 proc. sfinansowane z funduszy unijnych.
Choć pomysł jest podobny, wykonanie ma tym razem wyglądać inaczej. W przypadku Wavelo całość zysków, zarówno z wypożyczeń, jak i reklamy czerpał operator. Dodatkowo BikeU otrzymywał od miasta symboliczną złotówkę za każdy działający rower. W okresie letnim było to 1500 zł miesięcznie, w zimowym ok. 500 zł. Jednocześnie utrzymanie systemu leżało wyłącznie po stronie operatora. Kolejne lata pokazały, że rentowność przedsięwzięcia spada i Wavelo stanęło na progu bankructwa.
Rowery elektryczne w Krakowie mają być wprowadzone na nowych zasadach. Tym razem nie będzie koncesji. Miasto zadeklarowało wziąć na siebie koszty utrzymania publicznych jednośladów, takie jak serwis, amortyzacja itp. Natomiast zyski z abonamentu wpłyną do budżetu miasta. Trudno teraz określić, jakie to będą kwoty, szacuje się jednak, że na utrzymanie systemu trzeba będzie wydać ok. 5-7 mln zł. Zyski dla budżetu to natomiast ok. 1,5 – 3 mln zł. rocznie.