Wpływ pandemii na Kraków można zaobserwować w praktycznie każdym sektorze działalności publicznej. W rzeczy samej zaniżenie obrotów gospodarczych negatywnie zadziałało na dynamikę PKB. Wciąż modyfikowane obostrzenia sprawiły, że przedsiębiorcy często na zmianę otwierali i zamykali swoje lokale. To i tak był dla nich stosunkowo pozytywny scenariusz, bo sporo firm zbankrutowało. z kolei inni przedsiębiorcy w dalszym ciągu nie mają pozwolenia na uruchomienie swoich restauracji czy obiektów usługowych.
Zwolnienia w pracy poskutkowały stopniowym wzrostem stopy bezrobocia. Podczas gdy w styczniu wynosiła ona 2 proc., w listopadzie – według danych GUS – sięgnęła już 3 proc. Tym samym w marcu i kwietniu Grodzki Urząd Pracy odnotował duży spadek zgłaszanych ofert zatrudnienia. Było ich nawet o połowę mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Kolejne miesiące na rynku pracy można by zobrazować za pomocą sinusoidy – zapaść wiosenna, wakacyjny wzrost, sierpniowy spadek, jesienna poprawa i w grudniu ponownie znacznie mniejsza ilość możliwości zatrudnienia. Natomiast w ramach tzw. tarczy antykryzysowej Grodzki Urząd Pracy na wnioski 86 tys. krakowskich przedsiębiorców wypłacił 465 mln zł.
Należy stanowczo podkreślić, że sytuacja w wielu branżach jest wciąż – łagodnie formułując – bardzo niepewna. Dlatego prezydent Majchrowski kilka dni temu zwrócił się z prośbą do premiera Mateusza Morawieckiego o uruchomienie specjalnego funduszu (na wzór pomocy przeznaczonej dla gmin górskich), który pozwoliłyby na odbudowę instytucji turystycznych i kulturowych w stolicy Małopolski. Tylko w sektorze festiwali pracuje od 5 do 7 tys. osób, a wartość dotychczasowego wpływu ekonomicznego tych wydarzeń na gospodarkę to blisko 500 milionów złotych. Od roku, swojej działalności nie mogą w pełni prowadzić instytucje kultury , stanowiące potężny ekosystem wydarzeń, ośrodków, filii. W Krakowie to niemal 500 adresów, w tym 117 oddziałów muzealnych – argumentował prezydent w liście do premiera. Jaka będzie odpowiedź rządu? Czas pokaże.
Najbardziej odczuwalne straty miasto odnotowało we wpływach z tytułu podatku PIT i CIT. W stolicy Małopolski pieniądze te są przeznaczane w dużej mierze na realizację inwestycji i stanowią nawet 1/3 całego budżetu. Dlatego w planie finansowym na 2020 r. krakowscy radni założyli, że miejska kasa zostanie zasilona kwotą 1 mld 824 mln zł właśnie z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych. Tymczasem realny przychód wyniósł 1 mld 770 mln zł, co i tak można uznać za spełnienie optymistycznego scenariusza. Niektóre prognozy wskazywały bowiem, że ubytki finansowe z tego tytułu mogą sięgnąć ponad 100 mln zł.
Natomiast jeśli chodzi o dochody własne Krakowa, to miasto zarobiło w ubiegłym roku 1 mld 855 mln zł. Jest to o 90 mln zł mniej, niż zakładano, co oznacza, że poziom ich wykonania wyniósł 95,3 proc. Niższe wpływy finansowe zanotowano z tytułu podatku od nieruchomości, dochodów z mienia czy podatku od czynności cywilnoprawnych, przy czym w ostatnich z wymienionych poziom wykonalności sięgnął jedynie 84,2 proc. planu.
Tocząca się od wielu miesięcy dyskusja na temat strat miasta w wyniku spadku liczby pasażerów komunikacji miejskiej, a wskutek tego powstania znacznego ubytku finansowego z tytułu mniejszej ilości zakupionych biletów, zakończyła się w grudniu. Czy pozytywnie? Dla pasażerów niekoniecznie. To oni od lutego będą płacili znacznie wyższe stawki za przejazd autobusem czy tramwajem. Powodem tego stanu rzeczy jest fakt, iż Kraków zakładał, że wpływy z komunikacji miejskiej w 2020 r. sięgną 303 mln zł. Rzeczywistość zweryfikowała te plany i koniec końców do budżetu z tytułu sprzedaży biletów KMK wpłynęło jedynie 189 mln zł. Dzięki środkom otrzymanym z Funduszu Inwestycji Lokalnych, straty udało się w pewnym stopniu zmniejszyć. Na cel pokrycia dziury budżetowej komunikacji miejskiej przeznaczono ponad 80 mln zł.
Fot. Maria Gil