Brudne, zardzewiałe, uszkodzone, pozbawione powietrza w oponach oraz szyb w oknach, a czasem nawet porośnięte mchem – tak wyglądają wraki na krakowskich ulicach. Jest ich zaskakująco dużo – każdego roku straż miejska usuwa ok. 1000 tego typu pojazdów. Obecnie ich liczba jeszcze wzrosła – w pierwszych 10 miesiącach odholowano aż 947, podczas gdy w całym 2015 r. było ich tylko 644. Większość interwencji straży miejskiej to zgłoszenia od mieszkańców. Przeszkadzają im nieużytkowane pojazdy, które często stanowią również kryjówki dla bezpańskich kotów, kun i szczurów. Sprawia to, że stają się zagrożeniem dla innych użytkowników przestrzeni.
Zgodnie z obowiązującymi zapisami prawa o ruchu drogowym straż miejska może usunąć pojazdy, których stan wskazuje na długotrwały brak użytkowania. Do najczęstszych przesłanek należą: brak tablic rejestracyjnych, niekompletne wyposażenie pojazdu, brak niezbędnych podzespołów (takich jak np. drzwi, opony, koła, oświetlenie itp.) lub ich zły stan. Dodatkowo podstawę do usunięcia pojazdu z przestrzeni publicznej stanowi brak ubezpieczenia oraz aktualnych badań technicznych. Jaki los czeka krakowskie wraki?
Straż miejska ustala ich właścicieli i umożliwia samodzielne przeniesienie pojazdu na teren prywatny lub na złom. Mają na to 14 dni od otrzymania oficjalnego pisma. Jeśli nie jest to możliwe, albo właściciel nie wyraża chęci zajęcia się samochodem, zostaje on odholowany i umieszczony na specjalnym, miejskim parkingu. Zdecydowanie zwiększa to koszty, które musi ponieść właściciel. Cena odholowania auta to ok. 500 zł, natomiast parking to kilkadziesiąt złotych za każdy dzień. Niestety często nie udaje się ustalić, do kogo dany pojazd należy. Jeśli właściciel nie zgłosi się w ciągu sześciu miesięcy, samochód zostaje zezłomowany.