Decyzja o sprzedaży domu została podjęta. Zdjęcia zrobione, opis przygotowany, a ogłoszenie zamieszczone na kilku portalach internetowych. Pozostaje już tylko czekać, aż telefon rozpali się do czerwoności. Tak się zazwyczaj dzieje i to już w pierwszym dniu, jednak ku zaskoczeniu sprzedającego dzwonią głównie pośrednicy w obrocie nieruchomościami. Każdy oferuje spotkanie, zapewniając, że działa na zupełnie innych zasadach niż konkurencja. Do spotkania dochodzi, a nawet kilku i na każdym z nich sprzedający podpisuje umowę pośrednictwa. Jak to mówią sami sprzedający „od przybytku głowa nie boli”, a co więcej, lepiej, żeby dom sprzedawało kilka osób, niż tylko jedna. Jak więc do takich argumentów ma się umowa pośrednictwa na wyłączność?
Umowa na wyłączność podpisywana jest tylko z jednym agentem, który reprezentuje interes sprzedającego. Nie oznacza to jednak, że agent ten jest jedyną osobą sprzedającą daną nieruchomość – wręcz przeciwnie. Współpracuje on z innymi agentami, zarówno ze swojego biura, jak i z biur konkurencji. Chodzi przecież o to, aby jak najszybciej znaleźć kupca i doprowadzić do transakcji.
Agent pracujący na wyłączność zazwyczaj dzieli się swoim wynagrodzeniem z agentem przyprowadzającym mu klienta. Zdarza się również, że agent przyprowadzający klienta kupującego ma podpisaną z nim swoją umowę (umowa na poszukiwanie nieruchomości). W takiej sytuacji obaj pośrednicy pobierają wynagrodzenie od stron, które reprezentują. Nie ma konfliktu interesów, a każdemu zależy na szybkiej i efektywnej współpracy.
Umowa na wyłączność z jednostronnie pobieranym wynagrodzeniem zabezpiecza interes sprzedającego. Nie da się reprezentować jednocześnie obu stron transakcji. Nie od dziś wiadomo, że sprzedający chce sprzedać swoją nieruchomość za jak najwyższą kwotę, a kupujący kupić ją za jak najniższą. To trochę tak jakby prawnik w sądzie jednocześnie reprezentował obie strony sporu.
Agent pracujący na umowie na wyłączność ma zagwarantowane wynagrodzenie. Zapewnia to jego pełne zaangażowanie, aktywne działanie oraz często inwestowanie własnych środków finansowych w marketing i nie tylko. Nie oszukujmy się, nikt nie pracuje na 100 proc. swoich możliwości, nie mając gwarancji otrzymania wynagrodzenia. Warto zauważyć, że np. przy 10 umowach otwartych, każdy z agentów ma tylko 10 proc. szans na otrzymanie wypłaty za swoją pracę.
Umowa pośrednictwa na wyłączność gwarantuje sprzedającemu negocjacje w jego imieniu oraz uzyskanie jak najwyższej ceny transakcyjnej za nieruchomość. Im wyższa kwota sprzedaży, tym wyższe wynagrodzenie dla pośrednika. Agent pracujący na umowie na wyłączność jest jedyną osobą odpowiedzialną za cały proces sprzedażowy. Zapewnia to spójność oferty, łatwość uzyskania konkretnej informacji na temat sprzedawanej nieruchomości oraz stały kontakt pomiędzy agentem a klientami.
Czy warto więc podpisać umowę na wyłączność z jednostronnie pobieranym wynagrodzeniem? Moim zdaniem jest to jedyna gwarancja jasnych i etycznych zasad współpracy. Każdy powinien jednak sam zadecydować, na jakich warunkach chce ją prowadzić.