Nowy program społeczno-gospodarczy rządu zawiera zapisy, które na pierwszy rzut oka zdają się poprawić jakość życia przeciętnego Polaka. Tymczasem przyjęta przez sejm Ustawa o gwarantowanym kredycie mieszkaniowym wywołała wiele kontrowersji.
Przedstawiciele NBP zaznaczają, że może ona negatywnie wpłynąć na już dynamicznie rosnące ceny nieruchomości, poprzez radykalne, nieproporcjonalne do podaży zwiększenie popytu. Nadmierny wzrost udzielanych kredytów mieszkaniowych doprowadzi do umocnienia tzw. bańki cenowej. Ich zdaniem znacząco zwiększy się liczba kredytobiorców, którzy do tej pory nie mieliby szansy na otrzymanie pozytywnej oceny banku. W przypadku dalszego wzrostu inflacji oraz nieuniknionego podniesienia stóp procentowych może to powodować spore ryzyko związane z ich niewypłacalnością. NBP zauważa, że z punktu widzenia rozwiązywania problemów z dostępnością mieszkań, wskazane wydają się działania ukierunkowane na zwiększenie podaży mieszkań, zwłaszcza na wynajem”.
Postawę NBP popiera Komitetu Finansowania Nieruchomości ZBP. Jacek Furga w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną mówi, że gwarantowany kredyt mieszkaniowy oznacza otwarcie się na klientów, bez udokumentowanej zdolności kredytowej, którzy nie byli w stanie odłożyć nawet 10 czy 20 proc. wkładu własnego. Jest to sygnał dla banku, że mogą oni mieć też problem ze spłatą kredytu w kolejnym okresie. Na pewno więc taki kredyt z gwarancją będzie droższy. Okazuje się więc, że starania rządu niekoniecznie pozytywnie wpłyną na sytuację finansową kredytobiorców. Nieustająco zwracamy też uwagę klientów na to, że mamy rekordowo niskie stopy procentowe, a gdy one wzrosną – obsługa kredytów podrożeje – dodaje Jacek Furga.
Deweloperzy zwracają natomiast uwagę na brak gruntów, na których mogłyby powstać nowe inwestycje mieszkaniowe. Większa dostępność kredytów z pewnością spowoduje zwiększenie popytu, a już teraz na rynku brakuje ok. 2 mln mieszkań. PZFD ocenia obecny kształt ustawy jako instrument, który wspiera nabywców mieszkań, a rynek obecnie potrzebuje wsparcia strony podażowej, bo jej brak prowadzi do zachwiania równowagi rynkowej.