Deweloperzy w obliczu zastanej sytuacji ekonomiczno-politycznej będą zmuszeni podnieść ceny mieszkań. Na obecny i przyszły stan faktyczny wpływ wywrze Polski Ład, Deweloperski Fundusz Gwarancyjny, a przede wszystkim narastający popyt na kredyty hipoteczne.
Zainteresowanie kredytami w maju wzrosło o ponad 90 proc. w porównaniu do analogicznego okresu 2019 roku. W dni robocze banki i SKOK-i zgłaszały do BIK średnio powyżej 2,5 tysiąca wniosków kredytowych. Ich wartość szacuje się na ponad 800 milionów złotych dziennie.
Choć w maju 2021 roku złożono wnioski o udzielenie 47,6 tys. kredytów, co jest znacznie niższą liczbą w porównaniu do marca, w którym wnioskowano o 56 tys. kredytów, a w kwietniu 51 tys., to mając na względzie liczbę dni roboczych maja, daje to najlepszy wynik w ciągu ostatnich miesięcy. Polacy nie chcą zwlekać z zakupem nieruchomości, wobec czego banki poluzowały politykę kredytową, przywracając 10-procentowy wkład własny i niskie stopy oprocentowania, co napędziło ogromny popyt na nieruchomości, a tym samym wpłynęło na wzrost ich cen – przekonuje Karolina Opach, kierownik działu sprzedaży w spółce Quelle Locum. Poza tym ciągły wzrost inflacji wiążę się z chęcią zabezpieczenia majątku, co skłania klientów do inwestowania w nieruchomości, a to nie odbije się bez echa, gdyż wzrost popytu inwestycyjnego wpływa na dalsze ograniczenie podaży mieszkań, czyli kolejne wzrosty cenowe – dodaje.
Rekordowy popyt może wiązać się z większym optymizmem i wiarą w szybką odbudowę gospodarki, co miałby zagwarantować Polski Ład. Nowy program ma zapewnić młodym małżeństwom (20-40 lat) wirtualny wkład własny uzależniony od liczby posiadanych dzieci (2 dzieci – 20 tys. zł , 3 dzieci – 60 tys. zł, za każde następne 20 tys. zł, z limitem do 160 tys. zł). Wbrew pozorom może to nie wpłynąć pozytywnie na rynek, gdyż nie rozwiąże głównego problemu, czyli wzrostu podaży mieszkań. Wręcz przeciwnie – nagrzeje oczekiwania i popyt.
Ceny mieszkań rosną dużo szybciej na rynku wtórnym niż pierwotnym. W przypadku deficytu mieszkań powinno się wspierać przede wszystkim ich produkcję, czyli rynek pierwotny, nie zaś stymulować tylko obrót nimi. Od kilkukrotnej zmiany właściciela tego samego mieszkania nie przybędzie lokali, a więc nie wzrośnie liczba rodzin dysponujących swoimi mieszkaniami. Kierując wsparcie na oba rynki, rząd bierze na siebie ryzyko wzrostu cen, zwłaszcza na rynku wtórnym – komunikuje Polski Związek Firm Deweloperskich.